Wszyscy mówimy po turecku, czyli słów kilka o turcyzmach w języku polskim

28 stycznia 2018

Türkçe biliyor musun? Hayır, türkçe konuşmuyorum. Tamam, tamam. A założysz się, że znasz przynajmniej kilka, kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt tureckich słów? Mało tego – świadomie bądź nie – posługujesz się nimi na co dzień. Zapytasz jak to możliwe? Postaramy się wyjaśnić Ci co nieco. Zaparz więc sobie kahve (pierwsze słowo doskonale Ci znane – ale więcej na ten temat za chwilę) i przekonaj się, że jesteś małym poliglotą.   Język polski jest z natury językiem bardzo gościnnym. Przyjął do swojego systemu leksykalnego wiele zapożyczeń z języków obcych. Wśród nich dominują latynizmy, germanizmy, anglicyzmy, ale także turcyzmy. 

Turcyzmy w języku polskim 

Mianem turcyzmu nazywamy zapożyczenia leksykalne z jednego spośród języków grupy tureckiej. W naszym rodzimym języku dominują zapożyczenia leksykalne z języka osmańsko-tureckiego. Pierwsze takie zapożyczenia pojawiły się na przełomie XIV i XV wieku, a największy ich napływ przypada na wieki XVI-XVII. Jednak badania naukowe nad związkami językowymi polszczyzny i języków orientalnych rozpoczęły się dopiero w wieku XIX.

Ale dobrze, damy już spokój z datami, choć historii w najczystszej postaci dziś nie zabraknie. Chcielibyśmy przybliżyć Wam nieco pochodzenie kilku wyrazów, które na dobre rozgościły się w słownikach języka polskiego, choć swoje korzenie mają właśnie w językach turkijskich. Zapraszamy na subiektywny przegląd  tureckich słów, które doskonale zna każdy z nas.

Co ma papuć do Stambułu? 

Nie wszystkie z nich są wyrazami rdzennie tureckimi, a jedynie zapożyczeniami, gdzie języki turkijskie stanowią ogniowo w łańcuchu ich językowej wędrówki. Możemy tutaj wyróżnić trzy rodzaje takich ogniw. Ogniwo pierwsze – gdy chodzi o rodzimy wyraz turkijski, środkowe – z zapożyczeniem od turecczyzny, stamtąd do innego języka, a dopiero następnie zaadaptowany do polszczyzny oraz ogniwo ostatnie – z zapożyczeniem bezpośrednio z któregoś języka turkijskiego do polszczyzny. 

Na pierwszy ogień idzie doskonale wszystkim znany wyraz „dywan”, który do języka polskiego trafił z języka tureckiego, przy czym wcześniej został do niego zaadaptowany kolejno z języka perskiego i arabskiego. W języku polskim „dywan” to gruba, wzorzysta tkanina, zwykłe wełniana, służąca do nakrycia podłogi, albo do ozdoby ścian. Polski wyraz „dywan” pochodzi od nazwy bardzo kosztownych kobierców dywanowych, którymi ozdabiano komnaty kancelarii sułtańskiej w Stambule. 

Jeśli już trafiliśmy do Stambułu, grzechem byłoby nie wspomnieć o pochodzeniu nazwy tego wyjątkowego miasta. „Z dawna miasto to jest zacne na wszystek świat, a cztery ma nazwiska znaczne: Bizancyjum, Carygrod, Konstantynopole, a po turecku Stambol”. Niegdyś można też było spotkać się z pisownią Stambul, choć we współczesnym tureckim funkcjonuje on jako Istanbul.

Będąc we wspomnianym Stambule, nie możemy ominąć Krytego Bazaru, czyli Kapalı Çarşı. Wspominamy o nim nie tylko dlatego, że jest jednym z największych tego typu obiektów w Turcji, ale głównie dlatego, aby przybliżyć nieco pochodzenie słowa „bazar”, które zakorzeniło się w języku polskim. Bazarem nazywano m.in. turecki plac, na którym sprzedawano jeńców, ale także miejsce, gdzie sprzedawano głównie żywność dla wojska. Współcześnie w języku tureckim to „pazar”, oznaczający rynek, targ, dzień handlowy, ale także niedzielę. 

Zostańmy więc na chwilę na wspomnianym bazarze i udajmy się na małe zakupy. Kupimy na nim dosłownie wszystko – począwszy od bakalii, urokliwych filiżanek, z których wypijemy kawę po turecku, jaśków czy papuci, a skończywszy oczywiście na wspomnianych dywanach. Uwaga: wszystkie te rzeczy, a konkretnie ich nazwy wywodzą się właśnie z języków turkijskich. Nie, nie żartujemy! 

Wyraz „bakalie”, czyli suszone owoce takie jak figi, daktyle czy rodzynki, wywodzi się właśnie z języka osmańsko-tureckiego, gdzie „bakkaliye” oznaczały towary kolonialne. Wspomniany wyżej nieodłączny duet, czyli „filiżanka” i „kawa” – to również słowa wywodzące się z języków turkijskich, przy czym „kawa” może okazać się dla niektórych nieco problematyczna. Choć jedna z legend opowiadająca o odkryciu kawy lokalizuje jej plantacje na wzgórzach Etiopii, to światową sławę zyskała ona najpierw dzięki Arabom, później dzięki Turkom i Włochom. Możemy zauważyć, że słowo „kawa” brzmi podobnie w wielu językach, choć jego etymologia nie jest do końca znana. Najczęściej jednak jego pochodzenie wywodzi się z arabskiego słowa „qahwa”, oznaczająca substancję pobudzającą, a w czasach przedmuzułmańskich – białe wino. Z języka osmańsko-tureckiego to „kahve”. A co ze wspomnianym jasiem? Nie małym Janem, a małą poduszką pod głowę. W języku ukraińskim „jasik” to maleńka poduszka, która wywodzi się jednak z osmańko-tureckiego „yastık”. 

Na koniec zostawiliśmy wyraz, który na gruncie polskim jest dosyć problematyczny. Mowa o lekkich, domowych pantoflach przez jednych nazywanych papuciami, przez innych kapciami, a jeszcze niektórych bamboszami. My jednak skupimy się na wersji „papuć” mającej rodowód turecki i znanej jako „pabuç”. Jednak nie tylko współcześnie nazewnictwo i znaczenie domowych pantofli przysparza kłopotów. Dawni pisarze polscy pisali: „Wchodząc Turczyn do bożnicy, zostawił papucie przede drzwiami, a szedł boso albo w kapciach“. Oznacza to, że dawniej papuci używało się wychodząc z domu, natomiast po wnętrzu chodziło się w kapciach. Jak zwał tak zwał… 🙂

Przytoczone przez nas przykłady to zaledwie kropla w morzu, jeśli chodzi o turcyzmy w języku polskim. Do powyższej listy możemy dopisać chociażby takie wyrazy jak arbuz, derwisz, imbryk, jogurt czy karawan. I co? Nadal uważasz, że z językiem tureckim nie miałeś dotąd nic wspólnego? 

Anna Rychlewicz

Scroll to Top