Być może może wydać się to co najmniej dziwne, że w kraju, w którym ponad 99% ludności jest wyznania muzułmańskiego, oficjalnym kalendarzem nie jest kalendarz muzułmański, ale gregoriański! Został on przyjęty w nowo utworzonej Republice Turcji w 1926 roku, a celem tego zabiegu było zbliżenie do kultury Zachodu i odcięcie się od Wschodu. Na ile się to udało?
Pewne zwyczaje świąteczne, powszechnie przyjęte już na całym świecie, jak np. sylwester, nadal nie są praktykowane przez ogół tureckiego społeczeństwa i często sprowadzają się do nieco bardziej obszernego wydania wiadomości telewizyjnych oraz urozmaiconego programu kabaretowego w ostatni wieczór roku. Zaledwie w kilku miastach, znanych ze swojej otwartości na wpływy zachodnie i jednoczesnego odrzucania wpływów wschodnich czy rodzimych (np. w Izmirze, Ankarze) grupki młodych ludzi zwykły się bawić w noc sylwestrową. Ale prawdziwe noworoczne szaleństwo ma miejsce w Stambule! Chociaż nie wszyscy mieszkańcy podzielają zapał do świętowania, to jednak kilka milionów ludzi bawi się ”na całego”. Już na wiele dni przed sylwestrem centra handlowe, ulice i parki przystrojone są …. bożonarodzeniowymi iluminacjami świetlnymi, na wystawach sklepowych piętrzą się prezenty w połyskujących opakowaniach z olbrzymimi kokardami, po ulicach krążą „naganiacze” sklepowi i roznosiciele ulotek przebrani za Świętych Mikołajów, a zewsząd słychać melodię „Jingle bells”. W wielu domach pojawiają się choinki mieniące się różnobarwnymi bombkami. Stambuł pod kątem bożonarodzeniowej atmosfery zostawia daleko w tyle europejskie metropolie. Potęga świątecznego marketingu zza oceanu i Europy jak burza weszła na podatny na zachodnie wpływy rynek turecki i podbiła serca “nowoczesnych” warstw społeczeństwa. Wszystkie te okołoświąteczne dekoracje i zwyczaje zostały bezkrytycznie skopiowane przez stambułczyków i zaadaptowane do obchodów nocy sylwestrowej i Nowego Roku. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że to, co uważają za symbole noworoczne, jest związane z obchodami świąt chrześcijańskich. Na witrynach, kartkach z życzeniami, okazjonalnych częściach garderoby czy dekoracjach spotyka się nawet napisy głoszące „Mutlu Noeller”, co oznacza “Wesołych świąt Bożego Narodzenia” (multu – szczęśliwy, Noël– słówko zaczerpnięte z języka francuskiego oznaczające Boże Narodzenie), przy czym dla zdecydowanej większości, nieświadomej właściwego znaczenia słów – są to życzenia noworoczne! Jeszcze łatwiej przyszło społeczeństwu zaadaptowanie św. Mikołaja, wszak historyczny Mikołaj był biskupem Miry – miejscowości Demre w dzisiejszej Turcji. Wśród młodych osób od kilku lat panuje moda na obdarowywanie się prezentami noworocznymi. Machinę napędzają kampanie reklamowe i witryny sklepów, z których “krzyczą” hasła przekonujące o konieczności zrobienia niespodzianki noworocznej najbliższym i informujące o “atrakcyjnych” promocjach. 31 grudnia wieczorem na placu Taksim i ulicy İstiklal zbiera się tłum młodych ludzi. Każdego roku właśnie tam odbywają się obchody sylwestra pod gołym niebem. Głównym punktem zabawy są występy tureckich gwiazd estrady, a nadejście nowego roku obwieszcza pokaz sztucznych ogni. Jednak metropolia nie rozbłyska fajerwerkami w tym stopniu, co miasta europejskie. Powód jest prozaiczny; w Turcji, aby zakupić sztuczne ognie i urządzić pokaz, należy uzyskać pozwolenie z gminy bądź urzędu miasta. A są one wydawane tylko na specjalne okazje, jak wesele, zaręczyny czy obrzezanie. W Stambule nie ma także powszechnego zwyczaju organizowanie balów sylwestrowych, a “prywatki” urządzają nieliczne osoby. Zabawy więc ograniczają się więc do nocnych klubów, dyskotek i zabawy na placu Taksim, organizowanej przez merostwo. 1 stycznia, podobnie jak w krajach europejskich, jest dniem wolnym od pracy. I to już od 1935 roku!