Interferencja językowa, czyli językowy miszmasz

21 stycznia 2019

Znajomość języka ojczystego nie wystarczy, aby zawojować świat – o tym wiemy doskonale. Doskonale zdajemy sobie też sprawę z tego, że języków obcych uczyć się warto. Ale ale… Czy zawsze wyjdzie nam to na dobre? Nam – zdecydowanie tak, ale co z naszym językiem ojczystym? W tym przypadku – niekoniecznie. Dziś powiemy sobie co nieco o zjawisku powszechnie znanym jako interferencja językowa, czy też transfer językowy. Ki diabeł? Już tłumaczymy.

Język ojczysty: język mniej lub bardziej obcy

Ziemia jest okrągła – to jeden z tych pewników, który ciężko zakwestionować. Mimo to, znajdą się myśliciele, którzy będą usilnie przekonywać nas, że jest inaczej. Naturalna dwujęzyczność – o korzyściach płynących z tego zjawiska, chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Chociaż, z pewnością znajdą się wśród nas… nieważne. Dziś nie o tym. Dziś powiemy sobie o tym, jak to interferencja językowa może działać destrukcyjnie nie tylko na naukę języka obcego, ale także na kondycję języka ojczystego.

Im więcej, tym lepiej – wydaje się, że tak jest też ze znajomością języków obcych. Im więcej ich znasz – tym większy z Ciebie gość. Zjawisko interferencji językowej bardzo często było badane w kontekście wpływu nowego języka obcego na znajomość języka ojczystego. Czasy jednak się zmieniają, świat pędzi do przodu i coraz częściej możemy spotkać się z rozważaniami dotyczącymi wpływu jednego języka obcego, na inny język obcy. Jednak, aby dodatkowo nie komplikować i tak już skomplikowanej kwestii, poliglotów zostawimy dziś w spokoju, a skupimy się na osobach, które władają dwoma języka, w tym językiem ojczystym. I tym sposobem…

„Twoje oczy są hipnotajzing!”

Język ojczysty – jego znajomości niby nic nie jest w stanie zaszkodzić. Ot, przecież wyssany został z mlekiem matki. Chyba że jest się wielkim celebrytą, od kilku lat zamieszkałym w Hollywood i wówczas polski staje się bardziej obcy – ale to już skrajny przypadek. A więc – jeśli władamy dwoma językami, choć nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę – zawsze znajomość jednego języka ucierpi kosztem znajomości drugiego. Dlaczego? Siłą rzecz oba języki się przenikają, a w codziennym życiu ciężko wyłączyć nam jedną świadomość językową, a włączyć drugą. Dosyć jaskrawym przykładem może być rozmowa z towarzystwie posługującym się różnymi językami. Czy nie zdarzyło Ci się, że przebywając w gronie Polaków i Turków zacząłeś swoją wypowiedź w jednym języku, a mimowolnie skończyłeś ją w drugim? Albo wplotłeś w nią słowa zaczerpnięte z drugiego języka? Nie specjalnie. Nie dlatego, że brzmi bardziej światowo. A nieświadomie, bo właśnie tak podpowiedziała Ci Twoja… świadomość.

Językowy miszmasz, czyli wszystko się może zdarzyć

Interferencja językowa, choć brzmi groźnie, jest niczym innym jak wpływem jednego języka na drugi. Jest to najzwyklejsze w świecie zjawisko mieszania języków. Charakteryzuje się przenoszeniem wzorców i elementów jednego systemu językowego, do drugiego. Może przejawiać się zarówno w mieszaniu składni, gramatyki czy słownictwa. Ale co najważniejsze – jest to naturalne zjawisko znane we wszystkich językach. To, czym różnią się poszczególne przypadki to fakt, czy do interferencji językowej doprowadzamy w sposób świadomy czy nie.

Może się zdarzyć, że rozmawiając w jednym języku, z głowy wpadnie nam jakieś słowo. Gdzieś tam w zakamarkach mózgu kołacze się inne – podobnie brzmiące, ale znaczące zupełnie coś innego. Jest to tak zwany fałszywy przyjaciel. Dochodzimy więc do wniosku – „A tam! Raz się żyje” – wplecie się obce słowo, będzie bardziej kreatywnie. I choć w tej sytuacji do nakładania się języków doprowadzamy świadomie, są też przypadki, kiedy interferencja językowa dzieje się samoistnie. Wówczas mówimy o braku świadomości popełnionego błędu i odruchowym przenoszeniu jednego wzorca językowego do innego.

Transfer językowy nie taki straszny, jak go malują

Niby wszystko złe, niby wszystko na nie. Ale warto zauważyć, że owy transfer językowy może mieć charakter nie tylko negatywny, ale także pozytywny. Z negatywnym, jak już wiemy, mamy do czynienia w momencie przenoszenia struktur językowych na drugi język. A jak to jest z tym transferem pozytywnym? Do niego może dojść w momencie, gdy potrafimy sformułować poprawną wypowiedź w jednym języku i z powodzeniem przenieść ją na inny na zasadzie kalki językowej. Jest to zjawisko najbardziej pożądane w procesie rozwijania kompetencji językowych u dzieci dwujęzycznych.

I choć interferencji nie da się uniknąć, możemy zauważyć, że jedni radzą sobie z nią lepiej, a inni trochę mniej. Przykładem tych pierwszych będą właśnie dzieci wychowane w rodzinach mieszanych i wspomniana wcześniej naturalna dwujęzyczność. To dla nich z czasem językowa żonglerka staje się czymś tak naturalnym, że wydaje się nie mieć tam miejsca na mieszanie się dwóch języków. Musimy mieć jednak świadomość tego, że nie wszystkie osoby dwujęzyczne są tak bardzo elastyczne.

Anna Rychlewicz

Scroll to Top