„Anuś, tylko nie patrz im w oczy” usłyszałam od mojej przyjaciółki, która lata temu wywiozła mnie po raz pierwszy do Turcji. Teraz myślę sobie, że zamiast martwić się o wyzywające i prowokujące spojrzenia, powinna lepiej powiedzieć: „Anuś, lepiej w ogóle tam nie lećmy”. Ale stało się! Poleciałyśmy. W oczy co prawda nie patrzyłam (no dobra, zerkałam), ale jako że podróże kształcą, teraz doskonale już wiem, czego w Turcji naprawdę robić nie wolno!
Nie wychodź poza teren hotelu!
Turcja od lat pozostaje liderem wśród wakacyjnych destynacji. Nic dziwnego! Świetne hotele z prywatnymi plażami, przepyszne jedzenie i gwarantowana pogoda. Skusiłeś się? Uważaj! Woda w morzu może okazać się o 2 stopnie chłodniejsza, niż zapewniał Cię specjalista ds. turystyki. To pyszne jedzenie może wyjść bokiem, kiedy zemścić postanowi się Faraon czy inny Sułtan. A pogoda? No spalisz się człowieku jak rak i tyle! Na co Ci to i po co? Tak, wiem – Polak mądry po szkodzie. A więc skoro już popełniłeś ten błąd i wylądowałeś na tureckiej ziemi, wystrzegaj się kolejnych. Przede wszystkim nie wychodź poza teren hotelu. Pod żadnym pozorem! Po coś chyba masz tę plastikową bransoletkę na swoim zgrabnym nadgarstku, prawda? Dzięki niej możesz jeść i pić do woli. Możesz też korzystać ze wszelkich aktywności. Mało tego – na wieczorną dyskotekę przy największych hitach Zenka Martyniuka też możesz iść! I pić. Za darmo. Kusi Cię zobaczyć co jest poza hotelem? Ogarnij się! A co tam może być ciekawego? Jedno na pewno – niebezpieczeństwo! Przecież to Turcja.
Nie rozmawiaj z obcymi!
Pamiętasz? Jak byłeś mały, rodzice zawsze powtarzali Ci: „…i pod żadnym pozorem nie rozmawiaj z obcymi”. Mieli rację. Rodzice zawsze ją mają. No prawie. Ale w tym przypadku naprawdę mieli. Jeśli jednak postąpiłeś wbrew wszelkim regułom i jakieś licho namówiło Cię do opuszczenia bezpiecznych murów i postawienia stopy poza terenem hotelowego basenu, proszę Cię – weź sobie do serca drugą zasadę, czyli: „nie rozmawiaj z obcymi”. Słyszysz z każdej strony jakieś „zdrastwujtie”? Ignoruj! Ty nie panimaju! Gnasz przed siebie i nagle jakiś pozornie uprzejmy Turek proponuje Ci çay? Pamiętaj – nie ma nic za darmo! Nie próbuj być nawet miły, uśmiechać się czy dziękować. Wszystko to może obrócić się przeciwko Tobie! Jeszcze poczęstuje Cię baklawą albo co gorsza – będzie chciał Ci sprzedać jakiś dywan. Taniej. Że niby tylko dla Ciebie, benim arkadaşım, taka special price. Uciekaj! Bo niby jakie zamiary wobec Ciebie może mieć ten jegomość? Przecież nie chce chyba tylko rozmawiać…
Nie targuj się!
Mówi się, że targowanie w Turcji jest uważane za sport narodowy. W każdym przewodniku znajdziesz rozdział dotyczący kultury targowania. W każdych rozmówkach znajdziesz hasła wynoszące Cię na wyżyny tej sztuki. Ale od początku – skoro poza teren hotelu nie wyjdziesz i z obcymi rozmawiać nie będziesz, to raczej potargować też się nie potargujesz. Ale dobrze drogi Gagatku, przecież wszyscy wiemy, jak to działa. Mówią: tam nie idź – oczywistym jest, że pójdziesz. Przestrzegają: tego nie rób – więcej niż pewne jest, że właśnie to zrobisz. Więc jak radzą: nie targuj się – to co robisz? Zanim jednak przystąpisz do dzieła – przelicz wszystko na złotówki. No dalej, przecież zawsze to robisz! Drogo? Jak zawsze. Ale jesteś na wakacjach, a te nie są od tego, aby wszystkiego sobie odmawiać. Szukając więc oszczędności przystępujesz do ataku – sprzedawcę przekonujesz, że jest za drogo, a on tłumaczy Ci, że to ta wspomniana wyżej special price. Tylko for you, arkadaşım. W bonusie, z dobrego serca, napije się z Tobą herbatki. Herbatkę wypijasz, ale jesteś nieugięty. Odwracasz się więc ostentacyjnie na pięcie i kierujesz swe kroki do sąsiedniego stoiska. Prawdopodobnie już w tym momencie dopiąłeś swego, ale pomyśl ile Cię to kosztowało. Ile energii i czasu straciłeś. Gdybyś nie odstawiał cyrków, już dawno miałbyś swój łup w reklamówce, a na kolacji jako pierwszy zajął sobie miejsce przy oknie. Z widokiem na morze. A teraz te resztki z bufetu…
Nie mów po turecku!
Turystyka to bardzo ważna gałąź gospodarki Turcji. Turysta, jak i klient, nasz pan! Będziesz zatem czuł się zadbany i dopieszczony. To na pewno! W związku z tym, być może powinieneś odwdzięczyć się i przed wyjazdem liznąć trochę tureckiego? W końcu jedziesz do obcego kraju, więc wypadałoby zaznajomić się z jego kulturą, a z grzeczności nauczyć się chociażby „dzień dobry” i „dziękuję” po turecku. Ale moment… Tyle mówi się o tureckiej gościnności, więc chyba nie będzie problemu jeśli chwilowo zadomowisz się w tym kraju bez znajomości rodzimego języka, prawda? Nie! Nie będzie. Powiem więcej – żeby Ci do głowy nie przyszło chwalić się znajomością tureckich słów. Po co więc uczysz się tureckiego? Ano na przykład po to, żeby wiedzieć o czym tak żywo dyskutuje ten ciemnooki zza baru ze swoim kolegą. A wiesz co się stanie, kiedy już wymsknie Ci się jakieś „merhaba”? Turek uzna, żeś swój i dopiero się zacznie. Najpierw rozpłynie się nad Twoją znajomością języka tureckiego, a później uśmiechnie się i puści oczko. Jednoznacznie lub dwuznacznie. Następnie będzie liczył na konwersację. Zostaniesz zbombardowany i zalany tureckością, a w stanie lekkiego oszołomienia jedyne co usłyszysz to prawdopodobnie jakiś bełkot w stylu: „uvaffakiyetsizleştiricileştiriveremeyebileceklerimizdenmişsinizcesine”. Dla zainteresowanych – tak, to jedno słowo. 70 liter. Witamy w szponach języka tureckiego! Już? Przekonaliśmy Cię, że to wszystko bez sensu? Mów więc po swojemu!
Niczego nie bierz na poważnie!
„Nie połamałaś sobie skrzydełek jak spadałaś z nieba?” – Anioły istnieją, to oczywiste. Prawdopodobnie Ty jesteś nawet jednym z nich. Kolega, który zrobił dla Ciebie powitalnego drinka, dosyć szybko się na Tobie poznał. No co zrobisz? Natury nie oszukasz. W dodatku nie masz absolutnie żadnych podstaw, żeby mu nie wierzyć. Nie powinieneś mieć również wątpliwości odnośnie tego, o czym sobie tutaj w tajemnicy powiedzieliśmy. Wydaje się jednak, że my także poznaliśmy się już na tyle dobrze, żebyś wiedział, że żadne z tych rzeczy, które się tutaj zadziały, nie miały na celu zniechęcenia Cię do Turcji, Turków i wszystkiego, co tureckie. Turcja jest fajna! Jeśli jednak chcesz poznać ją taką, jaka jest naprawdę, nie wystarczy siedzenie w hotelu. Wyjdź choć na chwilę ze strefy hotelowego komfortu, poznawaj ludzi i napawaj się tą kulturą. I wybacz mi wszystko to, co się tutaj stało.
Anna Rychlewicz